SESJA RODZINNA
Marta, Ninka, mała Polcia i Mateusz
Nasza sesja musiała trochę poczekać. Co chwilę przekładaliśmy termin. Czekaliśmy aż piękne, nowe mieszkanie Marty i Mateusza zostanie wykończone.
Warto było czekać! Mieszkanie jest przepiękne! Jeszcze nie wyjęłam aparatu z plecaka wiedziałam, że ta sesja będzie inna niż wszystkie.
I była! Pod wieloma względami!
Podczas naszego ostatniego spotkania w plenerze, Marta upiekła pyszne cynamonowe bułeczki, teraz też ich nie zabrakło
(dobra trochę ją zaszantażowałam, że nie przyjadę kiedy ich nie będzie) !
Bardzo się cieszę, że poczekała z pieczeniem na mnie i mój aparat.
Nince też spodobał się ten pomysł, choć chwilę trzeba było ją namówić do tego przedsięwzięcia 😉
To wszystko to cudna kwintesencja sesji lifestylowej. Wszystko przebiegało na luzie, powoli i bez pośpiechu.
Uwielbiam takie spotkania, które nie wymuszają niczego.
Takie zdjęcia są najpiękniejszą pamiątką na lata.
Dziękuję moim cudnym modelom… i do zobaczenia!
Share this story